Victoria Skalbmierz bez problemu, gładko pokonała LZS Czarnocin 5:0 w kolejnym meczu o ligowe punkty.
Victoria Skalbmierz - LZS Czarnocin 5:0 (5:0)
bramki: Szlembarski, Banaszek 2, Antos, Olesiński
Mecz zapowiadał się ciekawie, nie ze względu na sytuację panującą w tabeli lecz ze względu na derbowy charakter spotkania. Jednak ci, którzy w dzisiejsze przedpołudnie zjawili się na stadionie w Skalbmierzu mimo efektownego zwycięstwa drużyny gospodarzy, nie mogła liczyć na specjalne emocje. Pierwsze oznaki tego mogliśmy zauważyć już przed meczem, gdy goście mieli problem z uzbieraniem meczowej jedenastki. Ostatecznie przystąpili do rywalizacji z jednym rezerwowym, z kolei drugi dojechał w trakcie spotkania. Na dodatek skład, którym dysponował LZS Czarnocin nie wyglądał na taki, jakim zazwyczaj ten zespół gra. Wynik otworzył już w pierwszych minutach Szlembarski, choć prawdopodobnie miał inne zamiary, gdy chciał dośrodkować w pole karne, a piłka ,,złapała'' wiatru i zaczęła zmierzać w stronę bramki, dodatkowo jeszcze kozłując przed Cieśniarskim i następnie lobując go. Chwilę później musiał drugi raz wyciągać piłkę z bramki po strzale z rzutu wolnego Banaszka. Skalbmierzanie prowadzili grę, przeważali, czego można się było spodziewać. I stwarzali sobie kolejne wyśmienite okazje. Dwóch z nich nie wykorzystał Olesiński, który najpierw minimalnie strzelił obok dalszego słupka, a następnie będąc sam na sam z bramkarzem nie podał do lepiej ustawionych partnerów w polu karnym, którzy mieli przed sobą pustą bramkę. Jednak w myśl przysłowia co się odwlecze to nie uciecze, gole dla Victorii padły. Po raz drugi na listę strzelców wpisał się Banaszek, następnie Antos z głowy i Olesiński. W bramce Victorii Wyczesany był bezrobotny. Piłkę w rękach tak naprawdę miał chyba tylko dwa razy, i to na dodatek, gdy szedł po nią za bramkę, po strzałach Paczkowskiego i Sambura, zresztą dwóch oddanych przez gości w tej części meczu. W ogóle zespół z Czarnocina nie potrafił stworzyć żadnej konkretnej akcji, ba, miał niekiedy problem, by wyprowadzić piłkę z własnej połowy. Druga część meczu zapowiadała się na prawdziwą klęskę gości i wszyscy czekali na kolejne bramki. Te jednak ostatecznie nie padły. Podopieczni Łukasza Łakoty praktycznie tylko raz zagrozili przeciwnikowi, a konkretnie Olesiński, który w polu karnym przegrał starcie z Cieśniarskim. I to by było w zasadzie na tyle. Inną drużyną był też Czarnocin, który nie miał już tak ogromnych kłopotów z konstruowaniem akcji, od czasu do czasu będąc nawet w okolicach pola karnego gospodarzy. Jednak i w tej połowie zdołali oddać zaledwie jeden strzał, który zresztą nie sprawił najmniejszych problemów Wyczesanemu. Tak więc wynik odzwierciedla przebieg meczu, choć powinien być on jeszcze wyższy. Dla gości był to najniższy wymiar kary. Mimo to poziom spotkania i to co na nim się działo, oprócz rezultatu raczej nie zapadnie na długo w pamięci, co zresztą dobitnie pokazała druga połowa, która nie miała żadnego polotu.
GALERIA ZDJĘĆ
GALERIA ZDJĘĆ 2
Ciekawe jak poradzicice sobie w a klasie? Nawet się nie pchajcie bo nie wiecie jaka tam jest gra. Nie wasz poziom.
